Jak stawiać granice w pracy
Zdarza ci się zostawać w biurze po godzinach, mimo że nie masz za to dodatkowej zapłaty ani nie otrzymujesz dodatkowego wolnego dnia? Czujesz się zobowiązany do uczestniczenia w każdym spotkaniu, nawet jeśli nie jest to konieczne, co powoduje nadmierny stres? A może nie reagujesz, gdy twoje zasługi są przypisywane komuś innemu lub nie otrzymujesz uznania za swoje osiągnięcia?
Ona dla Niej - Renata Szatecka
Cześć, z tej strony Renata Szatecka z Ona dla Niej. Dzisiejszy temat, który będziemy poruszać, dotyczy stawiania granic w pracy. Jak to się dzieje, że kiedy mówimy o naszej tożsamości, o naszych wartościach, o naszych potrzebach, to jesteśmy w stanie zrezygnować z nich na koszt akceptacji, przynależności, jakiejś aprobaty innej osoby? Dlaczego jesteśmy w stanie zrezygnować z tego, co jest naszym fundamentem po to, by osoba w naszym życiu była z jakiegoś powodu bardziej ważna, bardziej kluczowa?
Zanim przejdziemy do odpowiedzi na te pytania, mam dla ciebie krótki test, który stworzyłam. Jestem ciekawa, jakie będą twoje odpowiedzi. Pytań jest kilka, więc przejdę od razu do nich.
Zastanów się, proszę, czy zdarzało ci się zostawać w biurze po godzinach, mimo że nie masz za to dodatkowej zapłaty i nie otrzymujesz dodatkowego wolnego dnia? Pytanie drugie: czy zdarzało ci się odpowiadać na e-maile służbowe i telefony w weekendy, mimo że jest to czas przeznaczony na odpoczynek i regenerację? Czy zdarzało ci się pomijać przerwę na lunch lub kawę, bo czujesz, że musisz skończyć zadania na czas? Czy zgadzałaś się na przyjmowanie dodatkowych obowiązków, mimo że już masz pełne ręce roboty i czujesz, że nie nadążasz z terminami?
Czy zdarzało ci się pozwalać kolegom na ciągłe przerywanie ci podczas pracy, co prowadziło do spadku produktywności? Oczywiście, mówię tu o kolegach i koleżankach. Czy zdarzało ci się tolerować nieodpowiednie komentarze lub zachowania ze strony współpracowników, bo nie chcesz wywołać konfliktów? Czy zdarzało ci się czuć zobowiązana do uczestniczenia w każdym spotkaniu, nawet jeśli nie było to konieczne, co powodowało nadmierny stres?
Czy zdarzało ci się pracować mimo choroby, bo obawiałaś się, że twoja nieobecność spowoduje zaległości w pracy? I pytanie ostatnie: czy zdarzało ci się, że nie reagowałaś, gdy twoje zasługi były przypisywane komuś innemu, lub po prostu nie otrzymywałaś uznania za swoje osiągnięcia?
Czytam te pytania i sama myślę o tym, że jeszcze jakieś pięć lat temu na co najmniej kilka odpowiedziałabym: “tak, zdarzało mi się” i to nie raz. Jest to brutalna prawda związana z tym, jak często pozwalamy przekraczać nasze granice w imię czegoś — czasami w imię akceptacji, przynależności, aprobaty, szansy na awans czy ciekawego projektu. Tych możliwości jest wiele. Często ta argumentacja jest różnorodna, a każdy ma inny powód, by zgadzać się na przekraczanie tego, co jest dla niego ważne.
Chciałabym ci pokazać metaforę, która pomoże zrozumieć, czym jest stawianie granic. Wyobraź sobie, że wracasz do średniowiecza i poruszasz się po zamku albo przedmieściach. Otacza cię wielki, gruby mur. Ten gruby mur jest wysoki i ciężki, ale ma swoje pozytywne aspekty, bo on ciebie chroni. On daje ci poczucie bezpieczeństwa, sprawia, że możesz chodzić swobodnie, lekko i radośnie. Jednak zaczynasz zauważać, że pewne cegły zniknęły, brakuje ich w murach. Przechadzając się, dostrzegasz kolejne dziury, które już są trudne do przeoczenia.
Zaczynasz mieć poczucie, że już nie jesteś tak bezpieczna, bo każdy może przez te dziury przejść i wejść na twój teren, robiąc, co chce. Tak samo jest ze stawianiem granic. Często na początku nie zauważamy, że są przekraczane. Myślimy: “Wezmę dodatkowy projekt”, “skończę zadanie za kogoś”, “pójdę na urlop z telefonem, bo wszyscy tak robią”. Raz zgodzisz się na coś, co ci nie pasuje, by był spokój, ale z dnia na dzień coś niewłaściwego, co powinno być wręcz zakazane pewnymi procedurami w organizacji, staje się twoją normą. Zaczynasz kończyć pracę o godzinie 19:00, jedziesz na urlop z telefonem i laptopem, bo jesteś w gotowości.
Z czasem dajesz sobie przekraczać granice, aż staje się to twoją codziennością. Nawet nie pamiętasz, kiedy doszło do tej zmiany. Zanim przejdziemy do tego, co robi nam niestawianie granic, warto uświadomić sobie, dlaczego mamy tak duże wyzwanie z ich stawianiem.
Po pierwsze, mamy naturalną potrzebę przynależności i akceptacji. To poczucie, że jesteśmy częścią grupy, daje nam poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości. Kiedy jesteśmy akceptowani, czujemy się pewniej, a nasze bezpieczeństwo emocjonalne wzrasta. Jeśli nie należymy do grupy, czujemy się zagrożeni. To ma swoje korzenie w naszej historii, kiedy życie w grupach było niezbędne dla przetrwania. Bycie wykluczonym mogło równać się śmierci.
Druga kwestia to obawa przed konfrontacją. Często boimy się konfrontacji, ponieważ kojarzymy ją z konfliktem, który może eskalować. Unikamy konfrontacji, bo boimy się kary, obawiamy się, że postawienie granicy może przynieść negatywne konsekwencje.
Innym aspektem jest chęć uznania. Każdy z nas chce być doceniony i zauważony. To nas napędza do działania. Obawiamy się, że stawianie granic może sprawić, że nie będziemy już uznawani za wartościowych pracowników. Kolejny ważny element to nasze przekonania — między innymi perfekcjonizm i poczucie odpowiedzialności. Perfekcjonizm każe nam robić wszystko idealnie, na 100%, a poczucie odpowiedzialności sprawia, że bierzemy na siebie zadania, nawet jeśli są ponad nasze siły.
Na koniec, czasem to sama organizacja stawia nas w sytuacji, w której musimy przekraczać swoje granice.