„Nie mogę się zmusić, żeby zacząć. Wiem, że powinnam, ale brakuje mi motywacji . Zawsze znajdę powód. A potem przychodzi poczucie winy. Że jestem słaba. Niezorganizowana. Rozlazła. Inni ogarniają, a ja nie.”
To zdanie, które bardzo często pojawia się na sesjach.
Bo „brak motywacji” stał się etykietką. Coś nie działa? To pewnie kwestia motywacji. Trzeba „pracować nad sobą”. „Zrobić checklistę”. „Wstać o 5:00”. Albo – co gorsza – „wziąć się w garść”.
Tylko że nikt nie pyta: Dlaczego Twoje ciało nie chce współpracować? Dlaczego czujesz opór?
Spis treści artykułu:
Wbrew temu, co słyszymy w social media, motywacja to nie coś, co sobie „wytwarzasz” stosując tricki takie jak zimne prysznice. Nie jest wytworem siły charakteru. Jest efektem: zdrowych emocji, poczucia sensu, wewnętrznej zgody na to, co robisz.
W psychologii mówi się o dwóch rodzajach motywacji:
-
Zewnętrznej – kiedy działasz, żeby zdobyć nagrodę lub uniknąć kary. To na przykład wtedy, gdy wiesz że za dany projekt zostaniesz doceniony i dlatego się starasz.
-
Wewnętrznej – kiedy robisz coś, bo naprawdę Cię to porusza, ciekawi, ma sens. To ten moment, gdy działasz z poziomu serca.
Motywacja wewnętrzna jest trwała i sporo bardziej stabilna niż ta zewnętrzna. No bo co się stanie, jeśli zmieni się szef? Co jeśli nie będzie budżetu na dodatkowe premie? Co jeśli Twoją motywacją do schudnięcia jest pokazanie się w super formie przed koleżanką i ta koleżanka zniknie? Motywacja zewnętrzna może świetnie działać przez jakiś czas, ale jest narażona na ryzyka na które nie mamy wpływu.
Inaczej ma się motywacja wewnętrzna, która potrzebuje:
-
poczucia bezpieczeństwa (psychicznego, fizycznego),
-
autonomii (poczucia wpływu),
-
sensu i zgodności z wartościami.
Bez tego organizm naturalnie wycofuje energię. Ono jest mądre!
Jeśli jesteś w przewlekłym stresie, Twój mózg skupia się na przetrwaniu, nie na działaniu.
Jeśli doświadczasz silnych emocji (lęku, złości, żalu), organizm blokuje kolejne funkcje – w tym chęć planowania i działania.
Jeśli czujesz się wewnętrznie rozdarta – np. robisz coś, w co nie wierzysz – pojawia się mechanizm unikania.Dlatego próby zmotywowania się „na siłę” często nie działają. To jak zmuszanie silnika do jazdy, mimo że zapaliła się czerwona kontrolka.
Coachingowy punkt widzenia - nie walcz, słuchaj
Na pewno kojarzysz wspomniane wcześniej „5 sposobów na zmotywowanie się do działania” albo „jak poradzić sobie z własnym lenistwem – oto 3 działające sposoby”.
Osobiście dostaję wzdrygów, gdy widzę takie porady bo po prostu nie wierzę w ich efektywność na dłuższą metę. Uważam wręcz, że stosowane bez opamiętania, mogą przynieść więcej szkód niż realnych korzyści.
Dlatego w swojej pracy z drugą osobą, nie pytam „jak się zmotywujesz do działania?” tylko:
-
Co sprawia, że dziś nie czujesz chęci?
-
Jakie potrzeby są niezaspokojone?
-
Co próbujesz sobie powiedzieć przez ten opór?
- co czuje Twoje ciało i jakie emocje temu towarzyszą?
Bo „brak motywacji” to często wołanie o zmianę. O uwagę. O powrót do siebie.
I tu zaczyna się proces, który nie prowadzi do „większej efektywności”, tylko do większej autentyczności.
Co tak naprawdę podcina skrzydła
Jeśli Twoja niechęć do jakiegoś działania trwa dłużej niż kilka dni, warto się temu przyjrzeć głębiej i zastanowić z czego naprawdę wynika.
Patrząc z perspektywy doświadczenia we współpracy z różnymi klientami, na myśl przychodzi mi kilka kluczowych obszarów.
1. Brak sensu i rozjazd z własnymi wartościami
Wyobraź sobie sytuacje, że Twoją wartością jest:
-
wspólnota, a Ty jesteś w środowisku rywalizacji,
-
jakość, ale musisz działać „byle szybciej” żeby szef nie był zły z powodu opóźnień i przecież KPI same się nie zrobią
-
transparentność, ale wszystko opiera się na niedopowiedzeniach i plotkach
I wtedy nie ma znaczenia, jak atrakcyjna jest pensja czy tytuł stanowiska. W środku możesz przeżywać ogromne rozdarcie i konflikt. Mamy tu do czynienia z dysonansem poznawczym – napięciem pomiędzy tym, kim jesteś, a tym, co robisz. Twój organizm odczytuje to jako zagrożenie. I zaczyna się buntować. Bardzo często obojętnością i wycofaniem, które możesz odbierać jako spadek motywacji.
2. Brak wpływu
Teoria samodeterminacji (Edward Deci & Richard Ryan) mówi jasno: żeby być zmotywowanym, potrzebujesz trzech rzeczy:-
autonomii (poczucia wpływu),
-
kompetencji (poczucia, że masz znaczenie),
-
relacji (poczucia przynależności).
Jeśli nie masz wpływu na swoją pracę – nie możesz wybierać, decydować, współtworzyć – Twoja motywacja gaśnie, niezależnie od tego, czy jesteś „ambitna” i „świetnie zorganizowana”. Bo praca to coś więcej niż tylko lista zadań do wykonania.
3. Toksyczne środowisko – czyli mikroagresje i ukryte oczekiwania
Kobiety w pracy bardzo często wykonują tzw. niewidzialną pracę emocjonalną:
-
dbają o relacje w zespole,
-
regulują napięcie
-
ogarniają chaos, zanim ktokolwiek zauważy, że coś się sypie.
A wszystko to dzieje się bez uznania i bez gratyfikacji.
Do tego mogą dochodzić mikroagresje: przerywanie, ocenianie przez pryzmat wyglądu, deprecjonowanie kompetencji, zdziwienie, że „radzisz sobie w tym dziale”.
Jeśli systematycznie doświadczasz frustracji, którą tłumisz, to po pewnym czasie doprowadzi do zmęczenia egzystencjalnego.Brzmi górnolotnie? Może. Ale jeśli przez miesiące albo lata czujesz się niedostrzegana, pomijana, ciągle „na posterunku”, to bardzo odpowiednim pytaniem jest tutaj po co mi to wszystko?
4. Historia osobista i próba udowodnienia komuś innemu, że damy radę
Nie da się mówić o motywacji, nie dotykając naszych historii, przekonań i wewnętrznych głosów, które odziedziczyłyśmy – po rodzicach, nauczycielach, pierwszych szefach.
Wiele kobiet nosi w sobie wewnętrzny imperatyw:
„Muszę być perfekcyjna.”
„Nie mogę zawieść.”
„Muszę udowodnić, że zasługuję.”
„Jak się nie zmuszę, nic ze mnie nie będzie.”I kiedy ciało mówi: „Nie mam siły”, one próbują się zawstydzić do działania. Albo zmusić. I tak rodzi się zamknięty krąg:
brak energii → presja → opór → poczucie winy → jeszcze większy brak energii.To mechanizm autoagresywny z którego da się wyjść, jeśli nauczysz się słyszeć siebie, a nie tylko głosy z przeszłości.
5. Przymus, który wygląda jak motywacja
Na koniec – subtelna, ale bardzo ważna różnica:
działanie z przymusu to nie to samo, co motywacja.Możesz być aktywna, „ogarnięta”, efektywna – ale wewnętrznie wypalona. Bo robisz coś nie dlatego, że chcesz, tylko dlatego, że „musisz”: żeby zarobić, żeby się nie zawaliło, żeby ktoś Cię nie skrytykował.
I może z zewnątrz wszystko wygląda świetnie. Ale Ty wiesz, że każdy dzień kosztuje Cię więcej, niż powinien.
To nie jest motywacja. To jest przetrwanie. A człowiek nie jest stworzony do życia w stanie ciągłej mobilizacji.
-
Przestań się zmuszać. Zacznij słuchać
Brak motywacji to informacja. Nie przeszkoda, którą trzeba „ominąć”, ale komunikat:
„To, jak żyję, działa na moją niekorzyść.”
Zamiast więc szukać sposobu, by się „zmotywować”, warto zadać inne pytania:
-
Co moje ciało próbuje mi powiedzieć, gdy czuję opór?
-
Czego mam już dosyć?
-
Gdzie przekraczam siebie, nawet o tym nie wiedząc?
-
Co robię tylko dlatego, że inni tego oczekują?
Na sesjach nie szukamy „sposobów na działanie”. Szukamy:
-
Twoich wartości (czyli: co jest naprawdę ważne),
-
Twoich granic (czyli: gdzie kończy się Twoje „mogę”, a zaczyna „muszę”),
-
Twoich talentów (czyli: w czym działasz naturalnie, bez wysiłku),
-
Twojego środowiska (czyli: co Ci służy, a co nie).
Co może Ci pomóc?
Daj sobie przyzwolenie na zmęczenie
Nie jesteś robotem. Nie masz działać na 100% przez 12 miesięcy. Jeśli Twoja psychika mówi „pauza”, to znaczy, że potrzebuje przerwy. Nie dlatego, że jesteś słaba. Dlatego, że jesteś człowiekiem.
Zacznij od tego, co lekkie
Nie musisz zaczynać od nowej pracy, dużych projektów, drastycznych zmian. Czasem wystarczy mały krok:
– powrót do aktywności, która Cię kiedyś cieszyła,
– rozmowa, w której nie musisz udawać,
– dzień bez listy zadań.Obserwuj, co daje Ci mikroenergię
Zadaj sobie pytanie: Kiedy w ciągu dnia coś we mnie ożywa?
To może być moment, kiedy:
– coś Cię naprawdę zaciekawiło,
– ktoś Cię wysłuchał,
– mogłaś zrobić coś po swojemu.To są wskazówki, gdzie może zacząć się Twój nowy kierunek.
-